Domowe Narodowe Czytanie – odcinek 56
Książka jest dobra na wszystko. Przekonują o tym nas, bibliotekarzy, nasi Czytelnicy i Sympatycy. Mnożą się telefony, maile, wpisy na Facebooku… Nader liczne są prośby kierowane do bibliotek o możliwość dotarcia do książek w czasie, gdy udostępnianie z powodu pandemii jest ograniczone. Pracownicy bibliotek próbują – w miarę swoich możliwości i pomysłowości, w sposób typowy i nietypowy, a nawet hardcorowy, zgodny jednak z wymogami reżimu sanitarnego! – dotrzeć z książką do Czytelnika. A taka lektura musi wystarczyć na dłużej niż zwykle, stąd popyt na książki grube, tomy opasłe, opowieści wielotomowe. Do łask wróciły zatem sagi, cykle, serie, słowem takie książki, których objętość niegdyś przeciętnego zjadacza chleba (czytaj: liter) na ogół przerażała. Ale dziś – w czasach zarazy – właśnie takie książki są przedmiotem czytelniczego pożądania, o czym zapewnia Magda Kossowska w kolejnym odcinku Domowego Narodowego Czytania.
Ewa Hadrian – redaktor DNC
Fantastyczny eskapizm, czyli gruba książka na ciężkie czasy
Czas zarazy… Gorzej brzmi niż wygląda naprawdę, ale sporo się w życiu pozmieniało. Praca zdalna, zamknięte kina i teatry, nieczynne siłownie i baseny, nie ma szans na wizytę w ulubionej knajpce; nawet znana burgerowa sieciówka oferuje dostawy do domu. Krótko mówiąc, świat skurczył się nagle do czterech ścian, a opcje spędzania wolnego czasu zostały żałośnie ograniczone. Gdy po pracy nie możemy już patrzeć na monitor komputera, telewizja oferuje znane na pamięć filmy, a do spaceru zniechęca zimna mżawka, pozostaje nam jeden wierny przyjaciel. Książka. Możliwie gruba.
I tu z pomocą przybywa rycerz. Czerwony Rycerz.
Powieść Milesa Camerona to ponad osiemset stron solidnej fantasy. Zarysowany z iście tolkienowskim rozmachem świat alternatywnego późnego średniowiecza oferuje wszystko to, co najlepsze: rycerzy, potwory i magię, walkę i romans. Tytułowy bohater, tajemniczy dowódca kompanii najemników, podejmuje się ochrony żeńskiego klasztoru na kresach królestwa. Klasztor jest bogaty, kontrakt hojny, a przeciwnik nie wydaje się tak bardzo groźny. Kłopot w tym, że to nie do końca prawda. Klasztor okazuje się ufortyfikowanym miejscem mocy, zakonnice władają magią, a to, co miało być zwykłym zleceniem, przeradza się w wojnę z potworami Dziczy o przyszłość królestwa. Rezultatem jest seria krwawych potyczek i bitew w tyleż epickiej, co rozpaczliwej, obronie twierdzy, z dworskim romansem obdarzonego magiczną mocą młodego rycerza i równie utalentowanej zakonnej nowicjuszki w tle.
Co wyróżnia „Czerwonego Rycerza” z szerokiej oferty literatury fantasy, to niezwykły realizm prozy rycerskiego życia. Konie się płoszą, miecze rdzewieją, a samo założenie kompletnej zbroi płytowej wymaga precyzyjnej współpracy rycerza, giermka i pazia. Skąd ta znajomość średniowiecznego świata u autora? Otóż Miles Cameron, a właściwie Christian Cameron (autor chętnie używa pseudonimów), jest historykiem, a także zapalonym miłośnikiem rekonstrukcji historycznych. Bierze udział w turniejach rycerskich, zdarza mu się nosić zbroję i walczyć mieczem. Swoją rycerską praktykę wykorzystuje w powieści, dzięki czemu jego bohaterowie noszą realistyczne zbroje, ciężkie i niekoniecznie wygodne, a po walce nie uśmiechają się dwornie, tylko padają ze zmęczenia. Nie są mu także obce realia wojskowego życia, Cameron był oficerem amerykańskiej marynarki wojennej i zakończył służbę w stopniu komandora podporucznika. Zawodowe doświadczenia przekładają się na realizm organizacji oddziału najemników, wiarygodność strategii i problemów dowódcy, wreszcie na sposób kreowania obrazu walk, tworzonego z punktu widzenia ich prawdziwego uczestnika, a nie kinowego widza. To wszystko sprawia, że świat wykreowany przez Camerona staje się mniej fantastyczny, a bardziej realny. Pod powierzchnią niemal arturiańskiej opowieści kipi życie, a zmęczeni i poobijani bohaterowie, nawet jeśli władają magią, są zwyczajnie ludzcy w swoich reakcjach.
Powieść Camerona ma także jedną niezmiernie ważną cechę: wciąga. Wciąga tak bardzo, że łatwo w niej zagubić poczucie czasu i zapomnieć o całym świecie. Ale gdy rzeczywistość staje się smętna i ponura, ucieczka w szeregi obrońców twierdzy nad rzeka Albiną nie jest wcale takim złym pomysłem…
Magdalena Kossowska
(Dział Udostępniania WBP)
Miles Cameron, Czerwony Rycerz, przełożyła Maria Gębicka-Frąc,
Wydawnictwo MAG, Warszawa 2016, s. 847, [1]