…”Jednak skądś wiem, jak wszyscy, że należy powtarzać
rzeczom ich imiona, bo inaczej – znikną.
Że nigdy nie przywołuje się ludzi nieustannie –
rozproszą się.
I że wszystko, co wydaje się ostatecznie gotowe
musi swoje spełnienie przekroczyć i podążyć
znów ku rozpadowi.
Tyle. Nie więcej.
Nie więcej niż stokrotka w szklance,
od której uczyłam się szczęścia, będąc dzieckiem,
jakże nieskutecznie.”
Anna Janko z wiersza „Tyle”
Środa była jak niedziela. Dzień pełen mądrych, ważnych słów. Anna Janko jest jak Niedziela. Niecodzienna, osobliwa, pełna spokoju, blasku. Nadzwyczajny to dar dla Dyskusyjnego Klubu Książki i czytelników Filii nr 10. I choć tego dnia „jesień wypuszczała już mgły, deszcze, wiatry poświstujące i inne smutki śmiertelne”(J.J. Kolski), to zainteresowani postacią i pisarstwem autorki „Małej zagłady” przybyli. Licznie przybyli. Anna Janko mówi poezją. O poezji, o prozie. O pasjach, samotności, miłości, namiętności, lęku, strachu, zagładzie, ocaleniu. Anna Janko mówi, pisze, nazywa to, co ludzkie „kilkoma językami”. Anna Janko mówi o dziedzictwie bólu, lęku strachu: „Twoja historia mamo, wszyta jest w podszewkę również mojego życia od początku i zawsze czułam ją jak kłujący nożyk w wewnętrznej kieszeni”. Anna Janko „wstaje od dnia wcześniej”, podgląda, zapamiętuje, pisze i o tym nam mówi. Pięknie mówi. Anna Janko jest. I bardzo dobrze. To był piękny wieczór. Piękny w słowa, myśli, ludzi. Delikatny. „Siedzieliśmy w napięciu jakimś uogólnionym”. W zachwycie, zamyśleniu… I były jeszcze miejsca dla „licznie zgromadzonych nieobecnych”…
Urszula Rybak
DKK MBP Lublin, F 10