Międzynarodowy Dzień Teatru to święto uchwalone w 1961 roku, na pamiątkę otwarcia Teatru Narodów w Paryżu, które miało miejsce 27 marca 1957 roku.

Kłaniamy się wszystkim Ludziom Teatru – dramaturgom, aktorom, reżyserom, scenografom, kostiumografom, garderobianym, choreografom, charakteryzatorom, rekwizytorom, operatorom świateł, akustykom, suflerom, krawcowym, perukarzom, kasjerom, bileterom i wielu innym ludziom różnych zawodów i stanowisk, dzięki którym magia teatru wzbogaca nasze życie (https://zawodyteatralne.wordpress.com/).

To również święto recenzentów teatralnych – dziś w tej oto roli – debiutuje w Domowym Narodowym Czytaniu nasza koleżanka Katarzyna Kus. A w załączeniu do recenzji – spektakl do obejrzenia! Przypomnijmy zdanie Gościa NDC – Zośka Papużanka o Mistrzu i Małgorzacie napisała: „To dzieło nie może się znudzić. Nie można się nim nasycić. Jest wzruszające i piękne, a jednocześnie absurdalne i śmieszne. Można by oddać życie, żeby coś takiego napisać”. Zapraszamy do Teatru!

Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata
(reżyseria i adaptacja Artur Tyszkiewicz)
Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie

Mistrz i Małgorzata to mierzący się z arcydziełem literackim spektakl wyreżyserowany przez Artura Tyszkiewicza, goszczący nieprzerwanie od przełomu 2013/14 roku w lubelskim Teatrze im. Juliusza Osterwy.

Akcja spektaklu zaczyna się wraz z przybyciem do moskiewskiego teatru Variétés tajemniczego Wolanda, który – dzięki swoim pokazom czarnej magii (biorą w nich również udział widzowie) – zjednuje sobie publiczność. Z czasem jednak wprowadza chaos i przejmuje całkowitą kontrolę nad teatrem i życiem pracowników, wywołując u nich niemalże szaleństwo, by ostatecznie przejąć ich dusze; Woland to Szatan w ludzkiej postaci…

Widowisko to, będąc głównie rozważaniem o istocie dobra i zła, pomimo przesunięć tematycznych i świadomej rezygnacji z pewnych wątków (w tym politycznych), postaci oraz wydarzeń (np. ominięcie opowieści biblijnej – wątku Piłata i Jeszui Ha-Nocri), a także dostosowania niektórych kwestii do współczesności, zaliczyć należy do bardzo interesujących. Redukcja ta skutkuje brakiem odległych o tysiąclecia miejsc i czasów, co wpływa na scenografię (czyniącą scenę z widowni, lóż i balkonów) i kostiumy (autorstwa Justyny Elminowskiej) – Mistrz i Małgorzata „dzieje się” więc – przy dźwiękach przebojów Violetty Villas – pod kopułą Variétés (również varieté w sensie dosłownym), będącą bądź to czymś na kształt tancbudy z wielokolorowymi, żarówkowymi girlandami, bądź wesołym miasteczkiem z charakterystycznymi figurami łabędzia i koni, czy też czymś na kształt cyrku, nad areną którego góruje maska uśmiechniętego klauna; są to miejsca, które możemy kojarzyć ze sztuką – nie tą wysoką, lecz niską, jarmarczną; takie, które możemy utożsamiać z prostą rozrywką dla mas.

Sama scenografia (wspomnianej już Justyny Elminowskiej) warta jest dłuższego zatrzymania się przy niej i bliższego omówienia, albowiem dzięki niej tekst literacki Bułhakowa zaczyna żyć językiem scenicznym. Efekt taki uzyskany został poprzez (również już wspominane) przebudowanie i przekomponowanie wnętrza teatru; ich wynikiem było umieszczenie w miejscu widowni sceny, przez co uzyskano scenografię zbudowaną z ozdobnych lóż na parterze i dwóch pięter balkonów; współgra ona idealnie ze sceną obrotową (tu ukłon za perfekcyjnie ustawiony ruch sceniczny dla Macieja Prusaka), dzięki której stworzono nietypowe i zróżnicowane (również jeżeli chodzi o wysokość) miejsce gry – pozwoliło ono na bogatą i zmienną architektonicznie oprawę, wprowadziło także poczucie zaburzonego porządku, które udziela się również w czasie trwania widowiska.

W takim też miejscu, na tle ludowego miejsca rozrywki i w towarzystwie jarmarczno-pstrokatego towarzystwa swojej świty, na pierwszy plan wysuwa się, grany przez Przemysława Stippa, Woland. Jest to – moim zdaniem – kreacja mistrzowska i najbardziej zapadająca w pamięć. Woland to postać przede wszystkim niesamowita, magnetyzująca i tajemnicza, o elektryzującym i przyciągającym spojrzeniu; jest charyzmatyczny i pełen energii, chociaż na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie niepozornego. Z siłą tej postaci, jej wpływem nie tylko na pozostałe kreacje, ale i na widownię, kontrastują powolne, wypracowane, a nawet wręcz statyczne ruchy i nieruchomy wyraz twarzy owej siły sprawczej różnych dziwnych wydarzeń; nie bez znaczenia jest tu z pewnością świetna charakteryzacja i kostium (biały na początku, czarny – o identycznym kroju – w momencie, gdy już wiadomo z kim mamy do czynienia). Woland, jako siła sprawcza różnych dziwnych zdarzeń, jest przekonywujący od samego początku, to na niego właśnie chcemy patrzeć od pierwszego pojawienia się na scenie, odpowiada – jako Szatan (sic!) – za elementarną równowagę świata.

Jednakże Mistrz i Małgorzata to nie tylko Woland – to również inne kreacje aktorskie – świetna Marta Ledwoń i jej Małgorzata, czyli bardzo wymowna, a przy tym odważna i dosadna rola, bardzo wiarygodna (zwłaszcza w scenie przemiany z tęskniącej i pogrążonej w żałobie kobiety w pełną dzikości czarownicę), diabelska świta Wolanda, czyli Wojciech Rusin jako Behemot, Daniel Dobosz jako Korowiow (wykonujący m.in. sztuczkę ze znikającymi igłami) czy Jacek Król jako Azazello oraz Jacek Łagodziński jako Mistrz (imponujący zdolnością bardzo ekspresyjnego snucia opowieści).

Całości przedstawienia dopełnia idealnie wpasowująca się w mieszaninę scen i scenografii muzyka autorstwa Jacka Grudnia – początkowe lekkie i radosne jarmarczne motywy (przeplatane Violettą Villas) z pierwszej połowy spektaklu, zastępują cięższe, wyłaniające się jakby znikąd motywy muzyczne.

Artur Tyszkiewicz stworzył spektakl barwny i efektowny, ze wszech miar wciągający; spektakl, który ogląda się świetnie i który – dzięki niezapomnianej grze aktorskiej, mistrzowskiej scenografii i perfekcyjnie rozplanowanemu ruchowi scenicznemu – chce się oglądać.

Katarzyna Kus (Dział Udostępniania)

SPEKTAKL ONLINE NA STRONIE TVP

Emisja telewizyjnej rejestracji przedstawienia Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie miała miejsce w TVP Kultura 26 grudnia 2016 roku o godz. 18.00