„Rzeczy pierwsze” Huberta Klimko – Dobrzanieckiego, to kolejny tekst tegoż autora, który z przyjemnością przeczytałam. Jak twierdzi sam pisarz, utwór ten to autobiografia lecz zdziwi się ten, kto oczekuje tekstu „naszpikowanego” jedynie datami i faktami. Dla mnie – owszem – autobiografia, ale niezwyczajna, odrealniona, momentami wręcz ironiczna i groteskowa.
Oto przed obliczem czytelnika staje 42 – letni mężczyzna: „[…] bo chłopcy do pewnego wieku uwielbiają swoje urodziny, uwielbiają, kiedy im przybywa lat. To się dramatycznie kończy około trzydziestki, a urasta do rozmiarów małej histerii po czterdziestce.” Wydawałoby się – człowiek doświadczony, stateczny, ale jednocześnie wciąż poszukujący celu swojej życiowej tułaczki. „Jeśli do trzydziestki niczego nie osiągniesz, to już niczego nie osiągniesz….” Tyle już przeżył, ale jeszcze tak wiele przed nim…. Czytelnik odkrywa kolejne etapy życia bohatera, począwszy od narodzin, poprzez dzieciństwo, pobyt w sanatorium w Trzebnicy, seminarium, studia, wyjazd do Wielkiej Brytanii czy nieudane małżeństwa. Narrator, swą opowieść o perypetiach życiowych „ubarwia” opisami niezwykłych postaci i miejsc. Dzięki temu poznajemy ciepłego i pełnego dobroci wujka Lutka czy Japończyka Hiroshi. Każdy z bohaterów to postać niebanalna, jedyna w swoim rodzaju, barwna i wyrazista.
Wobec tego, co według autora jest w życiu najważniejsze i jak żyć? Klimko – Dobrzaniecki nie daje na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. W życiu ważne są przyjemności i przedmioty, które sprawiają nam radość – taka chociażby galaretka malinowa czy „Szał uniesień” Podkowińskiego. Owe „promyki” ziemskiej egzystencji pisarz stawia na równi z wiarą w Boga i nadzieją, bo ta jest niezbędna dla każdego z nas. I najważniejsze: „[…] życie to nie tylko branie, ale przede wszystkim dawanie.”
Język prosty, czasem dosadny, „odrealnienie” rzeczywistości, niezwykły humor, dystans do samego siebie i „garstka” mądrości życiowych – nie tylko dla trzydziesto- czy czterdziestolatków to walory, dla których warto sięgnąć po powieść Huberta Klimko – Dobrzanieckiego.