Wczoraj skończyłam trzecią (mam nadzieję, że nie ostatnią ) powieść Kalicińskiej
z serii …nad rozlewiskiem. (Dom nad rozlewiskiem, Powroty nad rozlewiskiem i Miłość nad rozlewiskiem). Tak jak poprzednie i tę przeczytałam najszybciej, jak mi tylko na to pozwalały obowiązki, a właściwie ograniczyłam je do minimum, bo jest to książka, od której nie sposób się oderwać, zanim oko z rozczarowaniem nie dostrzeże ostatniej strony.

Pytanie jakie zadaję sobie w życiu najczęściej to zdanie z wiersza W. Szymborskiej
,, jak żyć zapytał mnie w liście ktoś, kogo ja chciałam zapytać o to samo” (,, Nasz wiek XX”). W powieściach Kalicińskiej można znaleźć kilka odpowiedzi na to pytanie.

Autorka promuje w nich  przede wszystkim życie w zgodzie z przyrodą, zgodnie z jej porządkiem, zasadami natury. Czynności i zajęcia ludzi w jej książkach regulują pory roku
( prawie jak w ,,Chłopach” W. Reymonta).

W swych powieściach proponuje również życie z ludźmi i w otoczeniu ludzi. Tam nikt nie jest sam, nie żyje samotnie. Ludzie są blisko, znają siebie i swoje problemy, rozmawiają ze sobą, nie zamykają się na świat zewnętrzny, dostrzegają otaczających ich ludzi.

Najlepszym sposobem na depresję i problemy w życiu według dalszych recept Kalicińskiej jest praca, hobby, rozwijanie zainteresowań. Nad rozlewiskiem wszyscy coś robią, mają jakieś zajęcie, przy czym każde czynność jest cenna, począwszy od kopania ogrodu czy dojenia krowy przez chorą umysłowo Kaśkę po pisanie aułów i książek przez wykształconą redaktorkę.

Jest tam także nuta pewnej tajemniczości, niby magii, czarów, coś z ziołolecznictwa, czy dzisiaj byśmy powiedzieli z medycyny niekonwencjonalnej. Kobiety kierują się intuicją, widzą więcej niż inni, np. że ktoś jest w ciąży zanim będzie to widoczne i jakiej płci jest dziecko. Jest to powrót do prastarych praktyk, tajemnej wiedzy naszych prababć, które miały swoje sposoby na wiele chorób i umiały pokonać trudności dnia codziennego.

Książka wielobarwna, bogata. Podpowiada, jak być w życiu szczęśliwym, jak zmagać się z problemami , a do tego niezwykle interesująca i ciepła. Czyta się ją z zapartym tchem. Polecam.