Trochę przypadkiem wpadła mi ostatnio w ręce książka zatytułowana „Ewelina i Czarny Ptak” napisana przez Grzegorza Gortata. Zainteresowała mnie informacja, że książka została wyróżniona w konkursie Książka Roku przez Polską Sekcję IBBY. Lubię czytać tytuły, które zyskały uznanie ludzi znających się na literaturze.   Zawsze zastanawia mnie także czy taka książka spodoba mi się osobiście i czy zyska uznanie wśród czytelników.

Bohaterką książki jest dziewięcioletnia Ewelina, której umiera mama a potem gdzieś zaginął jej tata.  Po  jej śmierci musi wybrać jedną z osób chcących wziąć ją pod opiekę. Staje ona przed trudnym wyborem. Sytuację tę określa idealnie sformułowanie „Tak źle i tak niedobrze”. Kogo ma wybrać? Dorośli otaczają małą dziewczynkę, ale czy chodzi im o nią czy o spadek, który ma otrzymać. Świat intryg i podstępów zaczyna otaczać Ewelinę. Ci, którzy powinni otoczyć ją opieką (adwokat, dyrektorka sierocińca, doktor, pastor) okazują się ludźmi bez skrupułów. Ich pomysłowość w oszustwach i pazerność przybierają wielkie rozmiary. Kiedy wydaje się, że dziewczynka przegra ze złem pojawia się jej tajemniczy opiekun znany nam z tytułu Czarny Ptak. Pomagają jej też przyjaciele: mała suczka, kaleki chłopiec i przybyszy ornitolog (chociaż wiele wskazuje na to,  że jest on wcieleniem Czarnego Ptaka).  To oni uczestniczą w jej radościach i przywracają wiarę w sens życia. W zasadzie „Ewelina i Czarny Ptak” to lekki horror dla młodych czytelników. Autor skutecznie przeplata w utworze wątki baśni i opowieści grozy. Muszę przyznać, że momentami sama poczułam dreszcze. Myślę, że głównymi czytelnikami tej pozycji będą starsze dzieciaki czyli tak, mniej więcej rówieśnicy głównej bohaterki (chociaż polecam ją wszystkim). Sama jestem nastolatką i wcale się nie nudziłam w trakcie tej lektury. Wręcz przypomniała mi ona, że trudne sprawy nie omijają również świata dzieci. Bardzo podobało mi się również to, że autor nie mówi bardzo wyraźnie i wprost o złych wydarzeniach. Stosuje przenośnie (jednak łatwo je odczytać) za pomocą, których pisze o sprawach trudnych i bolesnych.  Taki sposób opowiadania powoduje, że  dzieci łatwiej mogą zrozumieć głębszy sens cierpienia a nie skupiają się tylko na strachu. Fajnie, że nie jest to kolejna opowieść  o pierwszych miłościach, szkolnych plotkach i ciuchach  ale historia dotykająca życia z jego trudnymi stronami.

Nie zdradzę jak zakończy się historia Eweliny. Mam nadzieję, że moja recenzja dość was zaintrygowała i szybko zechcecie poznać losy dziewięciolatki cierpiącej po stracie najbliższych, która musiała nauczyć się przezwyciężać własne lęki.   Autor pisze o smutku, samotności, walce dobra ze złem a więc rzeczach, które nie są najłatwiejsze. Niemalże każdą stronę wypełniają emocje. Dodatkowym atutem według mnie są czarno-białe ilustracje autorstwa Marty Krzywickiej. Trochę tajemnicze i nieodgadnione jak fabuła książki. Wszystko to rozgrywa się pod płaszczem baśni przypominającej trochę klimat znanych z dzieciństwa utworów braci Grimm przeplatającej się z horrorem. Na koniec dodatkowa informacja- książka nie jest długa, w zasadzie można ją spokojnie przeczytać niemalże w jeden dzień.

Julia Muca

DKK „Okładka” w Aleksandrowie