Miłość w kasztanie zaklęta w pierwszym momencie wydała mi się banalna. Biorąc do ręki tę powieść pomyślałam – jeszcze jeden romans, jeszcze jedna historia, ubarwiona może pozytywnym zakończeniem. Co w tym złego – usprawiedliwiałam się – przecież lubimy dobre zakończenia. Z kolejnymi zdaniami wrosłam w zdarzenia. Chciałam poznać tę szaleńczą miłość do zmarłej żony, która pozwoliła Piotrowi odrzucić swojego syna i oddać go na wychowanie do sióstr…, chciałam zrozumieć tę niewyobrażalną dla mnie, przypuszczam, że również dla wielu – decyzję.
To my decydujemy czy zagłębimy się w naszych uczuciach i pozwolimy im zawładnąć naszą świadomością. Czy Piotr miał wybór? Nie miał go, kiedy nieuleczalna choroba toczyła walkę z Marią, ale być może też nie, kiedy ogarnęła go rozpacz po stracie żony. Zamykając się w swoim cierpieniu nie zwracał uwagi na innych, odrzucił przyjaciół i bezwarunkową miłość syna. Przypadek sprawia, że po roku psychicznego „wylogowania się” z codziennego życia otwiera swoją duszę przed poznaną przypadkowo Martą. To ona – w parku, którym przesiadywał osamotniony Piotr – udzieliła pomocy dziewczynce potrąconej przez nieuważnego rowerzystę. Ten przełomowy moment sprawia, że w zamknięty świat Piotra stopniowo wkrada się Marta. Chcąc przywrócić go do życia, wkrótce będzie szukała sposobu na powiązanie ojca z synem.
Czego oczekuje Marta? Szuka wytłumaczenia dla swojej samotności, przecież też wychowała się w domu dziecka, rozumie doskonale te uczucia. Nie rozumie zaś męskich emocji, odrzuca skomplikowaną miłość Adama, zostaje zraniona również przez Piotra. W ten świat wkracza również Barbara. Po wielu latach pogoni za swoimi ambicjami, spełniona zawodowo wraca do Polski. Szuka Piotra – lekarza, Piotra – mężczyzny, odnajduje Piotra jako ojca porzucającego swego syna. Której z nich uda się dotrzeć do samotnego mężczyzny, zamkniętego w pułapce swoich przeżyć?
Ciekawym elementem w konstrukcji powieści jest pojawienie się trzech listów Marii, w których – świadoma swojej nieuleczalnej choroby, w ostatnich chwilach życia – spisuje swoje przesłanie. Jeden z nich otrzymuje Piotr w rok po jej śmierci, drugi zostanie przekazany synowi Miłoszowi w osiemnaste urodziny, a trzeci? Otóż ten ostatni przeznaczony jest dla kobiety, która wypełni miejsce po Marii. Czy będzie to Marta, czy Barbara? Obydwie chcą zawalczyć o rodzinę, choć mają odmienne oczekiwania.
Zastanawiam się czy jest to tylko literatura kobieca. Czy zmaganie z samotnym ojcostwem zainteresują również męską cześć czytelników, skoro nie jest to literatura sensacyjna, a raczej psychologiczna wędrówka po ludzkim wnętrzu? Książka, przede wszystkim uzmysławia fakt, że głębokie przeżywanie i zamykanie się w sobie nie dotyczy tylko tej jednej osoby. Na ogół dotyka to również innych z otoczenia, a w konsekwencji dramat poszerza swoje kręgi czasami nawet ich krzywdząc. Kolejny wątek zmusza do zastanowienia się nad tym, czy można wybaczyć zdradę oraz czy warto dawać drugą szansę?
Ostatecznie, moim zdaniem powieść obrazująca ewolucję uczuć męskich, kobiecych i dziecięcych zasługuje na poświęcenia jej paru godzin naszego zabieganego czasu. Wzbudza wiele emocji – wzrusza, zadziwia, oburza, zaskakuje, zmusza do przemyśleń – czy nie tego właśnie szukamy w literaturze? To chyba najlepsza rekomendacja.
Anna Żaczek
DKK (dla dorosłych) Ryki, woj. lubelskie