Konstanty Ildefons Gałczyński i jego piękny wiersz poświęcony matce wielokrotnie jest przywoływany w końcowych dniach maja. Bo w maju, w tym – jak twierdzi wielu – najpiękniejszym miesiącu roku, jest jeden dzień szczególny: Dzień Matki. W tym to dniu obdarowujemy bukietami kwiatów, czułym słowem lub już jedynie wspomnieniem – nasze Matki.
Nasze Mamy są przeróżne: młode, roześmiane, uszczęśliwione radością pierwszego macierzyństwa i starsze, zadumane, których oprószone siwizną włosy i spracowane dłonie, świadczą o przebytych trudach życia.
Pisarze – prozaicy, poeci, dramaturdzy, od wieków najpiękniejsze swe utwory poświęcali Matce; tej, która dała życie; która wychowała; która towarzyszy dziecku w trudnych chwilach dorosłości; która kocha nad życie własne, ale i tej, która kochać nie potrafi.
W literaturze polskiej od czasów najdawniejszych Matka jest bohaterem wielu utworów. Matka Polka, matka patriotów i żołnierzy, matka cierpiąca, strażniczka domowego ogniska, ale i matka wyzwolona z konwenansów w gombrowiczowskiej Ferdydurke, matka – tyran i despotka u Zapolskiej, matka witkiewiczowska czyli matka demoniczna, matka nieszczęśliwa, rozdarta w uczuciach – u Tołstoja. Najczęściej jednak matka to symbol ciepła, dobra, oddania, przywiązania i miłości, miłości – wiernej aż po grób. Te najpiękniejsze i najwyrazistsze portrety stworzyli najznamienitsi: Mickiewicz, Słowacki, Konopnicka, Dąbrowska, Kaden-Bandowski, Gajcy, Baczyński, Herbert, Różewicz… Ja często wracam do Colette i do jej Domu Klaudyny. To książka wspomnieniowa, a jedną z głównych postaci dzieciństwa Colette jest właśnie matka. Cudowna opowieść o matce. Lektura obowiązkowa.
Dzień Matki powinien być radosny, a zatem trochę uśmiechu od mistrza słowa, na którego tekstach wszyscy się wychowaliśmy. To wiersz o matkach dla matek, a konkretnie
Do matek, które swym dzieciom czytają moje wiersze:
Powiedział ktoś, żem zmyślny strateg,
Bo gdy dla dzieci piszę wiersze,
Właściwie piszę je dla matek.
Te złośliwości nie są pierwsze;
Niech szydzi ten, kto lubi szydzić,
A zresztą… czego mam się wstydzić?
Wyznaję, nieraz żal mi szczerze
Mateczki, mamy czy mamusi,
Która do rąk mą książkę bierze
I swemu dziecku czytać musi.
Żal mi, że drogi czas jej kradnę
I że się męczą oczka ładne…
Wyznaję, myślę nieraz czule,
Jak wyglądają te mateczki,
Mamusie, mamy i matule,
Kiedy czytają me książeczki?
I o czym każda skrycie marzy?
I czy ma miły wyraz twarzy?
Czy spośród mam śpieszących z biura
Lub z pracy, już zmęczonych trochę,
Uśmiechnie się niekiedy która,
Gdy wspomni moje wiersze płoche?
Czy się uśmiechnie i, być może,
Pomyśli czasem o autorze?
Wiadomo przecież od stuleci,
Że taki rzeczy jest porządek:
Do matek trafia się przez dzieci
Tak jak do mężczyzn – przez żołądek.
Czy to uwłaszcza matkom miłym?
No cóż, przyznaję się. Zgrzeszyłem.
Lubię twarzyczki wasze młode
I często sobie wyobrażam
Wasz wdzięk i powab, i urodę,
I mimo woli się rozmarzam.
A gdy marzenie mnie kołysze,
Wtedy dla dzieci wiersze piszę.
Z ukłonami z okazji Dnia Matki kreśli się Jan Brzechwa i Ewa Hadrian.
Spotkanie z matką – wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego opatrzony muzyką Vangelisa recytuje Roman Polański