Domowe Narodowe Czytanie – odcinek 60

Czy można zakochać się mieście, kraju, obcym języku? Ależ tak! Można wpaść w tę miłość po uszy, a potem pisać o tym książki. Dowodem Mariusz Szczygieł, który swoją fascynację Czechami próbuje – i to z dobrym skutkiem – zaszczepić w czytelnikach swoich książek. Republika Czeska, z którą sąsiadujemy, jest nam, Polakom, krajem znanym – tak nam się przynajmniej wydaje. Do czasu. Po lekturze książek Szczygła nie mamy już takiej pewności, autor umiejętnie i niestereotypowo rozbudza  w nas  zainteresowanie czeską kulturą, literaturą, sztuką, historią,  współczesnością… Czytanie „czeskich” książek Szczygła to przyjemność i spora porcja wiedzy, która wzbogaca nasze prywatne pasje i zainteresowania. W kolejnym odcinku Domowego Narodowego Czytania pisze o tym Dorota Mościbrodzka i zapewne nie jest w swej opinii odosobniona, bo popularność książek Szczygła dowodzi, że niejeden czytelnik wpadł w czeskie klimaty „po same uszy”.

Ewa Hadrian – redaktor DNC

Po uszy w Pradze

Teoretycznie książka Mariusza Szczygła Láska nebeská jest znana czytelnikom od dawna, pierwszy raz wydano ją bowiem w 2012 roku. W międzyczasie ukazała się także w Czechach, zyskując nie mniejszy rozgłos.  Mimo to, gdy jakiś czas temu autor ogłosił w mediach społecznościowych, że planuje wydać ją kolejny raz w Polsce, pytania o przedsprzedaż ruszyły jak lawina. Nic dziwnego, lubimy Czechy, które z pasją i znajomością tematu od lat przybliża i oswaja nam właśnie Mariusz Szczygieł. Zamysł autora poszedł jednak tym razem nieco dalej – nie chodziło wyłącznie o reedycję tekstu. W najnowszym wydaniu  Láski nebeskej reporter składa ukłon mistrzowi fotografii, czeskiemu artyście Josefowi Sudkowi (1896-1976), dopisując szkic o jego życiu.

W osobistym przewodniku po Pradze pisał Szczygieł o Sudku i o swoim żalu, że nigdzie w tym mieście – ukochanym przez fotografa – nie można zobaczyć jego zdjęć (okazuje się, iż nie jest to tylko bolączka Pragi – choć to właśnie tam instynktownie chciałoby się oglądać kadry Sudka na każdym kroku – ale o tym za chwilę). Postanowił więc autor wznowić swoją niezwykle popularną książkę i postarał się o możliwość zamieszczenia w niej zdjęć Josefa Sudka. Sprawa o tyleż niezwykła, że w Polsce nigdy dotąd, o ile mi wiadomo, poza katalogami nielicznych, do tego raczej zbiorowych, wystaw, nie opublikowano albumu tego wybitnego fotografa. Chwała więc Szczygłowi: dzięki jego staraniom możemy trzymać w rękach kolejne wydanie Láski, uzupełnione o 28 (!)  reprodukcji zdjęć Sudka.

Wybór fotografii do książki jest ciekawy, ukazuje bowiem różnorodność pracy Sudka – wybitnego pejzażysty, przenikliwego portrecisty, wreszcie – genialnego obserwatora najlichszej, zdegradowanej wydawałoby się rzeczywistości, którą chciałoby się skryć przed światem.  Zdjęcia znakomicie wpisują się w klimat felietonów Szczygła i tworzą wraz z nimi spójną opowieść nie pozostając jedynie tłem dla narracji. Dzięki magicznemu światłu, oczarowują nas zwykłe przedmioty, a majestatu nabiera orzech laskowy, kromka chleba czy jajko wrzucone do szklanki. Fotografię tej rangi najlepiej rzecz jasna oglądać na wystawie, obcując ze szlachetnymi odbitkami, jednak okazji ku temu jest niewiele – w Polsce ostatnia nadarzyła się rok temu w Galerii BWA w Jeleniej Górze. Fotografia czeska generalnie jest niezwykle ciekawa, choć ubolewam, że wciąż jeszcze za mało nam znana.  Chwała więc wszelkim wydawnictwom, które pozwalają czytelnikowi się jej przyjrzeć. Chwała Mariuszowi Szczygłowi, nie tylko za pomysł, lecz i realizację – zdjęcia w jego książce, nie będącej przecież albumem, zreprodukowano zaskakująco dobrze jak na druk fotografii w tego typu publikacji.

Dlaczego Szczygieł skłonił się w stronę Sudka? Zupełnie mnie to nie dziwi, obserwując jego niesłabnącą pasję i czeskie inspiracje. Josef Sudek mawiał, że nie opuści Pragi, bo wpadł w nią po uszy – Mariusz Szczygieł nie musi powtarzać za nim tych słów, aby dać czytelnikowi pewność, że czuje dokładnie to samo.

Tekst i fotografie Dorota Mościbrodzka
(Dział Informacji i Promocji WBP)