Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci
w dniu 25 grudnia 2020 roku
śp. Haliny Danczowskiej

wieloletniego i zasłużonego starszego kustosza
Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie

 

Rodzinie i Bliskim wyrazy najgłębszego współczucia składają
Dyrekcja i Pracownicy
Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie

 

Uroczystości pogrzebowe śp. Haliny Danczowskiej
odbyły się we wtorek 5 stycznia 2021 roku o godz. 12.00 w Kaplicy Cmentarnej przy ul. Unickiej w Lublinie.

W czasie uroczystości Prezydent Miasta Lublin Pan dr Krzysztof Żuk uhonorował śp. Halinę Danczowską Medalem za „Zasłużony dla Miasta Lublin”. Medal odebrała córka Anna Danczowska-Burdon.

 

Po­daj mi płaszcz. Deszcz pada…
Ko­niec z po­go­dą, nie­ste­ty…
To nie deszcz? Nie, to łzy spa­dły
z ja­kiejś da­le­kiej pla­ne­ty…
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Halina Danczowska urodziła się 31 lipca 1947 roku w Bełżycach. Absolwentka Studium Państwowego Ośrodka Kształcenia Bibliotekarzy w Jarocinie oraz studiów  bibliotekoznawczych w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Halina Danczowska rozpoczęła pracę w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie 1 sierpnia 1967 roku. Początkowo pracowała w filiach bibliotecznych; 1 października 1975 objęła stanowisko kierownika Działu Magazynów i Konserwacji Zbiorów. Współorganizowała Składnicę Zbiorów Rezerwowych w Bronicach. W listopadzie 1992 roku objęła kierownictwo Działu Wydawnictw Ciągłych, od 1996 roku działającego jako Dział Gromadzenia Wydawnictw Ciągłych i Udostępniania Czasopism.

Na emeryturę odeszła 31 lipca 2002 roku, ale nie zaprzestała działalności zawodowej. Pracowała jako nauczyciel-bibliotekarz w lubelskich szkołach, tworzyła Bibliotekę Wyższej Szkoły Społeczno-Przyrodniczej w Lublinie, wdrażała w placówkach szkolnych biblioteczne programy komputerowe. Zawodowo związana była również z Archiwum Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta Lublin. Przez trzy kadencje pełniła funkcję biegłego sądowego w zakresie bibliotekarstwa. Była członkiem Zespołu do Spraw Nazewnictwa Ulic i Placów Publicznych w Lublinie (społecznego ciała opiniodawczo- doradczego Prezydenta Miasta Lublin), w latach 2013-2018 pełniła funkcję Przewodniczącej Zespołu.

Wielokrotnie nagradzana, m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Prezydenta Miasta Lublin, Medalem 700-lecia Miasta Lublin  oraz Honorową Złotą Odznaką Izby Architektów Rzeczypospolitej Polskiej za dokumentowanie i upowszechnianie wiedzy o architekturze i jej twórcach.

Starszy kustosz Halina Danczowska była miłośniczką i znawczynią prasy lubelskiej, poświęciła jej liczne artykuły prasowe w periodykach lokalnych, branżowych i ogólnopolskich. Opublikowała książki: Dzielnica Dziesiąta (kilka wydań uzupełnianych), Dom Kultury Kolejarza w Lublinie 1948-2008 (Lublin 2008), Architekt Tadeusz Witkowski (1904-1986). Kalendarium życia i twórczości (Lublin 2009), Rada Artystyczna Miasta Lublina 1935-1939 (Lublin 2011) i Architekt Czesław Doria-Dernałowicz 1901-1993. Życie i twórczość (Lublin 2012).

 

Jedną z niezmiennych cech piękna jest to,
że wzbudza w człowieku chęć, by je przekazywać dalej.
Virginia Woolf

Żegnamy Pracownika długoletniego i niezwykle zaangażowanego w działalność i rozwój naszej Biblioteki,  Koleżankę pełną serdeczności i ciepła, nieobojętną na los drugiego człowieka, wnikliwego i aktywnego badacza przeszłości Lublina, Człowieka oddanego całym sercem Rodzinie, Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego i Lublinowi.

znów dociera
do nas
jak cienka
granica
dzieli śmierć
od życia…
Józef Baran

Pani Halina

Bardzo smutna ta końcówka roku. Niby człowiek wiedział, że pandemia, że tylu zarażonych, że wiele osób codziennie umiera, ale zawsze myśli się, że może to przejdzie obok.
W sierpniu dowiaduję się, że mój bliski kolega z pracy jest zakażony, zaraz potem drugi. Obaj wyzdrowieli. Jednak niedługo potem przychodzą informacje o zgonach innych znajomych i przyjaciół, prawie tydzień po tygodniu. W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia otrzymuję esemesa, że nie żyje Pani Halina (tak do niej się zwracałem, mimo blisko 25-letniej znajomości, chociaż z wieloma innymi koleżankami byłem na ty), a jeszcze 15 i 17  grudnia rozmawialiśmy. Wiedziałem o jej operacji w Warszawie (guz na trzustce), bo dzwoniła do mnie. Była dobrej myśli, że po tym zabiegu będzie wszystko dobrze, a potem telefon, że zaraziła się „koroną” i jest w szpitalu covidowym  w Lublinie, a potem telefony, że czuje się fatalnie. Pocieszałem oczywiście, że ten czas na odejście, którego się obawiała, jeszcze nie nadszedł, że razem zrealizujemy kolejne wydawnicze plany, na których bardzo Pani Halinie zależało.
Rok 1996. Otrzymałem propozycję pracy w Zbiorach Specjalnych Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego. Zanim jednak podjąłem tam pracę, musiałem zapoznać się z innymi merytorycznymi działami, w tym z działem czasopism (fachowo określanym jako Dział Wydawnictw Ciągłych), gdzie kierowniczką była Pani Halina. Przyjęła mnie bardzo serdecznie, zapoznała ze zbiorami, z zasadami funkcjonowania czytelni i zostałem tam przez tydzień lub dwa, ale później przez blisko 5 lat było to miejsce, gdzie najczęściej przychodziłem na pogaduchy. Opowiadała o mężu, Panu Antonim, byłym wojskowym urodzonym na Kresach, o dzieciach. W którymś momencie powiedziała, że chciałaby napisać historię dzielnicy, w której mieszkała, czyli o Dziesiątej. Miała do niej szczególny sentyment, gdyż jej rodzice, jeszcze przed wojną, postanowili tutaj zamieszkać, dziadkowie wybudowali tu dom. Zachęciłem ją do tego, ponieważ Pani Halina miała obawy, czy podoła temu zadaniu, gdyż temat nie mieścił się w jej dotychczasowych zainteresowaniach, czyli historii lubelskiej prasy.  Udostępniłem jej pewne materiały archiwalne dotyczące dzielnicy. Byłem też pierwszym czytelnikiem tej monografii. Później Pani Halina podjęła temat, który – o dziwo – nie stanął na tapecie lubelskich historyków sztuki i architektury, mianowicie zainteresowała się życiem i twórczością Tadeusza Witkowskiego, który był jednym z najlepszych lubelskich architektów (część jego spuścizny znalazła się w zbiorach naszej Biblioteki). Tak jak Pani Halina nie byłem  specjalistą w zakresie architektury, ale jako miłośnik historii Lublina i jego zabytków posiadałem co nieco wiedzy w tym zakresie, byłem oczytany w literaturze przedmiotu, więc mogłem coś doradzić. I w tym przypadku byłem pierwszym czytelnikiem „maszynopisu”. Pani Halina opiekowała się także grobem Tadeusza Witkowskiego i optowała, by placyk przed dawnym Pedetem (Powszechnym Domem Towarowym), którego architektem był Witkowski, nazwać jego imieniem, co też się stało. Potem powstała monografia – pióra Pani Haliny – innego lubelskiego architekta – Czesława Dorii-Dernałowicza (po wojnie zajmował się m.in. inwentaryzacją i sporządzeniem projektu odbudowy zakrystii akustycznej archikatedry lubelskiej, zaprojektował Dom Partii, czyli siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR, obecnie budynek Rektoratu Uniwersytetu Medycznego przy Alejach Racławickich).
Intensywna i solidna kwerenda archiwalna dała Halinie Danczowskiej rozeznanie w zasobie lubelskiego archiwum, zwłaszcza w zespole Wydziału Budownictwa Urzędu Miasta. I tutaj zrodziła się myśl napisania trzeciej monografii lubelskiego architekta –  Ignacego Kędzierskiego, który nie tylko projektował pojedyncze budynki, np. Bobolanum (obecnie siedziba Szpitala Wojskowego) czy Izbę Skarbową (dzisiejszy Urząd Wojewódzki), ale także wpłynął na urbanistykę miasta jako szef Wydziału Budownictwa. Monografia, z mojej przyczyny, dotychczas nie ukazała się, ponieważ Pani Halina koniecznie chciała, bym został jej współautorem, a ja odkładałem to na przyszłość, gdyż zawsze miałem jakieś pilniejsze  zobowiązania. Został jedynie nasz wspólny artykuł o Ignacym Kędzierskim  w zbiorowej publikacji poświęconej dziejom artystycznym Lublina z okazji 700-lecia miasta (Sztuka Lublina od średniowiecza do współczesności. Studia i szkice, Lublin 2019), a także skwer u zbiegu ulic Peowiaków i Hugona Kołłątaja nazwany jego imieniem z inicjatywy Haliny Danczowskiej. Na uroczystej promocji  wyżej wspomnianej publikacji w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” prof. Lechosław Lameński podkreślił, że dwaj znaczący lubelscy architekci doczekali się dobrych monografii, które wyszły spod pióra bibliotekarki, a trzeci oczekuje na swoją biografię jej autorstwa. Kwerenda archiwalna Pani Haliny zaowocowała jeszcze jedną ważną, choć niewielką objętościową, publikacją, mianowicie historią Rady Artystycznej miasta Lublina w ostatnich latach II RP. Oczywiście przytoczone prace nie zamykają listy jej działalności naukowej czy popularnonaukowej. Ostatnim dziełem Haliny Danczowskiej, nad którym intensywnie pracowała, miały być jej wspomnienia z kilkudziesięcioletniej pracy w Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie.
Pani Halina weszła w skład Zespołu ds. Nazewnictwa Ulic i Placów Lublina przy Prezydencie Miasta Lublin, została jego przewodniczącą. Po rezygnacji w pracach Zespołu prof. Rafała Wnuka, zarekomendowała  Prezydentowi Krzysztofowi Żukowi moją osobę. I tym sposobem przez kilka lat toczyliśmy dyskusje nad słusznymi i czasem dość egzotycznymi propozycjami, jakie trafiały do naszego Zespołu. Wielokrotnie dzwoniliśmy do siebie, by skonsultować niektóre pomysły. Pani Halina zawsze była merytorycznie przygotowana do dyskusji. Naturalnie, nie zawsze nasze opinie były akceptowane przez Radę Miasta. Nierzadko było to powodem frustracji Pani Haliny, czemu dawała wyraz w telefonicznych rozmowach. Ja powtarzałem, że taki to już los społecznych ciał. Z okazji i bez okazji przynosiła na nasze spotkania pyszne wyroby cukiernicze.
Mało kto wie, że Pani Halina była też historykiem swojej rodziny. Przygotowała, wydaną w maleńkim nakładzie, przeznaczoną wyłącznie dla swojej rodziny, a zwłaszcza dzieci, historię swoich bliskich.  Podczas wizyty mojej wraz z żoną – w okresie świąt Bożego Narodzenia – u państwa Danczowskich mieliśmy okazję zapoznać się z tym wydawnictwem pełnym rodzinnych zdjęć. Wielokrotnie opowiadała o swoich bełżyckich korzeniach, o bliższej i dalszej rodzinie. Szczególne miejsce w tych wspomnieniach zajmował sam Pan Antoni, mąż Haliny, jego kresowe pochodzenie, a wreszcie służba wojskowa. Bardzo przeżyła śmierć męża, ponieważ byli nad wyraz dobranym i zgodnym małżeństwem, bywali wszędzie razem, a Pan Antoni, mimo wojskowej oficerskiej szarży, w domu był raczej… podwładnym, ale to było bardzo urocze. W ostatnich latach Pani Halina, oprócz pracy naukowej i rodzinnych obowiązków żony, matki i babci, dla relaksu oddawała się… haftowaniu, sukcesami na tym polu chwaliła się swoim znajomym.
Będzie mi brakowało telefonicznego pytania: „Panie Maćku, przepraszam, czy nie przeszkadzam”, i mojej niezmiennej odpowiedzi: „Pani Halinko, ależ skądże”…

Maciej Sobieraj
w latach 1996-2001 kustosz Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. H. Łopacińskiego

26 grudnia 2020 roku, Święta Bożego Narodzenia 2020