Od kilkunastu lat końcowe dni kwietnia dla bibliotekarzy to czas intensywnej pracy. Pracownicy bibliotek (publicznych, naukowych, akademickich, szkolnych, pedagogicznych, branżowych) przygotowują się wtedy do Ogólnopolskiego Tygodnia Bibliotek, który odbywa się corocznie w dniach od 8 do 15 maja, w tym roku już po raz siedemnasty! Pracownicy naszej biblioteki również „dopinają” tegoroczny program, który w tym roku będzie miał jednak zupełnie inny charakter. Hasło tegorocznego Tygodnia Bibliotek brzmi „Zasmakuj w Bibliotece”, będziemy zapraszać do „smakowania” Biblioteki w formie wirtualnej. Mamy nadzieję, że ta forma – wymuszona przez sytuację zewnętrzną – spodoba się Państwu. Staramy się, aby tegoroczna oferta Tygodnia Bibliotek była równie atrakcyjna, jak w latach ubiegłych. Już w poniedziałek, 4 kwietnia, na naszej stronie internetowej pojawi się pełny program tegorocznego Tygodnia Bibliotek w WBP.

Do Domowego Narodowego Czytania dołączyła Joanna, która – wespół z Magdą – pracuje w Oddziale dla Dzieci. Joanna przedstawia korzyści, jakie w rozwój dziecka wnosi storytelling. A że Tydzień Bibliotek tuż tuż, Magda i Joanna w „Studiu nagraniowym WBP” przygotowują zajęcia dla dzieci, które będziemy emitować w ramach Tygodnia Bibliotek (zdjęcia poniżej). Nagrania realizują nasi koledzy: Marek Semeniuk (operator, montażysta) i Marek Janik (dźwiękowiec, oświetleniowiec). Nasze biblioteczne studio nagraniowe przygotowuje jeszcze kilka niespodzianek dla Państwa, będą to również niespodzianki dźwiękowe. A jeżeli dźwięk, to najlepsze głosy – głosy radiowe. Redaktor Jarosław Zoń (Polskie Radio Lublin) jako zapowiedź atrakcji Tygodnia Bibliotek przeczytał dla Państwa fragment mojej ulubionej książki – Mikołajek w szkole PRL. O historii tej książki opowiem Państwu w innym odcinku DNC, dzisiaj Dorota proponuje komiks, którego bohaterką jest Marzi, żeńska odpowiedniczka Mikołajka, bohatera książki Martyny Miklaszewskiej.

W oczekiwaniu na Tydzień Bibliotek – storytelling i komiks. Już dziś zasmakuj w czytaniu i Bibliotece!

Ewa


Czytanie zawsze, ale może storytelling?

Prowadząc zajęcia biblioteczne dla dzieci w wieku od 3 do 10 lat można zaobserwować, jak najmłodsi lubią czytanie, oglądanie książek i komiksów, a także pośrednie formy kontaktu z literaturą, np. teatrzyki oparte o dziecięce lektury. Przygotowując zajęcia należy jednak założyć, że nie wszyscy uczestnicy będą zainteresowani jednakowo podejmowaną tematyką. Odwiedzają nas bowiem dzieci z różnymi trudnościami rozwojowymi, jak również środowiskowymi. Zdarza nam się pracować z młodymi ludźmi, którzy z różnych powodów nie lubią czytać. Nie mieli w swoim środowisku kontaktu z książką, ani dostępu do lektury, która by ich zaciekawiła. Dla nich książki to po prostu nuda, a dużo bardziej interesujące są gry lub filmy dostępne w Internecie.

Najważniejszym celem naszych spotkań bibliotecznych jest więc popularyzowanie czytelnictwa i pogłębianie zainteresowania piśmiennictwem. Jako dorośli wiemy, że czytanie pomaga lepiej zrozumieć świat, rozwijać własny światopogląd, wzmacniać samoocenę. W książkach niejednokrotnie znajdujemy rozwiązania naszych problemów, a w wielu bohaterach dostrzegamy odbicie osobistych sukcesów, porażek i przeżytych historii.

Założenie: czytaj, oglądaj, przekartkuj – weź książkę do ręki!

Tu z pomocą przychodzi storytelling. Tradycja ta, jak podaje dr hab. Anita Has-Tokarz (UMCS), sięga XIX wieku. W bibliotekach brytyjskich organizowano wówczas godziny baśni. Każdego roku w Edynburgu, obecnie także w Azji, odbywa się w listopadzie Festiwal Storytellingu. Gośćmi są znani aktorzy, gawędziarze. W Polsce, w Muzeum Bajek, Baśni i Opowieści w Konstancinie-Jeziornej, prowadzone są działania, mające na celu przeciwdziałanie zanikowi naszego dziedzictwa. W muzeum gromadzone są unikalne zbiory tradycji ustnych. To miejsce, w którym dąży się nieustannie do odnowy umiejętności opowiadania historii. Nie zapominajmy, że w naszej historii słowiańskiej przekazy ustne były podstawą tworzenia kultury i podtrzymywania tradycji.

Ta ciekawa technika działa na słuchacza, poruszając jego wyobraźnię oraz emocje. Tworzy specyficzną więź między opowiadającym i słuchaczem. Umiejętne wyrażanie uczuć pozwala uruchomić w odbiorcach szereg odczuć, których postawą powinna być autentyczność. Dzieci bowiem szybko wyczuwają fałsz i sztuczność. Powinniśmy być przygotowani tak, żeby nasze każde słowo było ukierunkowane na emocje. W trakcie opowiadania nie możemy być zatem statyczni, musimy wykazywać realne zaangażowanie. Dobrze jest szukać równowagi między strachem, zaskoczeniem a wzruszeniem i radością. Pamiętajmy, wszystkie emocje są dobre. Ważne żeby dzieci po wyjściu z zajęć były pełne energii, opowiadały sobie co im się podobało lub nie, ponieważ w ten sposób rozwijamy ich krytycyzm, pozwalamy spojrzeć na świat własnymi oczami.

Dziecko chętnie wraca do miejsc, gdzie czuło się docenione, gdzie dobrze się bawiło, gdzie szanowano jego emocje. Naszym obowiązkiem jest obserwacja uczestników i zaopiekowanie się dziećmi szczególnie wrażliwymi. Nigdy nie zmuszamy dziecka do żadnych czynności, zawsze może poprosić o inną książkę, posiedzieć sobie z dala od innych, czy nawet po prostu słuchać i być biernym.

Będziemy kompetentni jeżeli zorganizujemy czas na przygotowanie książki, historii. Przemyślimy dokładnie co i w jakiej formie chcemy przekazać. Tu ważne będą rekwizyty, angażujące materiały, prezentacje, zaskakujące zagadki, a także dostępne obecnie przeróżne pomoce multimedialne. Warto wykorzystać grafikę, animacje wideo, zdjęcia, publikacje sieciowe. Ze starszymi dziećmi można korzystać również z cyfrowej narracji. Te zróżnicowane techniki uczenia się pozwalają uczniom wykorzystywać swoje umiejętności, odkrywać zdolności, prezentować wiedzę, sposób myślenia w oryginalny sposób. Dzięki tej technice zwiększają się również umiejętności komunikacyjne. Ważne jest, by długość i temat zajęć odpowiednio dopasować do wieku i możliwości rozwojowych uczestników.

W storytelling nie opowiadamy zbędnych ogólników, nic nieznaczących fraz. Dobrze jest zacząć opowiadanie ciekawym, niebanalnym pytaniem, stwierdzeniem czy zagadką. Jak w dobrym filmie, najpierw wywołać wstrząs, a potem naprzemiennie łagodzić przebieg dla skupienia uwagi. Warto także dodać, że storyteller pracuje ciałem, moduluje głos, wykonuje zaskakujące miny i ruchy. Wszystko dla wywołania i podtrzymania ciągłego zainteresowania. I dobrej zabawy. Czego sobie i innym życzę.

Joanna Żelazowska – Dział Udostępniania WBP

Polecam:
https://biblioteki.org/webinaria/Nagranie_webinarium_Porozmawiajmy_o_rozmowach0.html#


Marzi, czyli PRL (nie tylko) dla dzieci

Nigdy nie byłam fanką komiksów, wyjątek stanowiły przygody Tytusa, Romka i A’Tomka. O serii Marzi dowiedziałam się zupełnie przypadkowo, gdy poprosiłam siostrzeńca o podpowiedź prezentu pod choinkę. Kupiłam komiks sporo przed gwiazdką, nie wiedząc, że okaże się to strzałem w dziesiątkę.

Tytułowa Marzi to kilkuletnia dziewczynka, bohaterka serii komiksów Marzeny Sowy. Autorka w niezwykle zabawnej formie postanowiła opowiedzieć o własnym dzieciństwie przypadającym na początek lat 80-tych (Marzi to zdrobnienie od Marzeny). Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż autorka opowieść o tych niepowtarzalnych czasach skierowała… do dzieci we Francji, tam bowiem w 2005 roku, nakładem wydawnictwa Depuis, ukazał się pierwszy tom przygód jej bohaterki. Ostatni tom ukazał się w roku 2017, jednak do dziś próżno szukać francuskiej księgarni, w której Marzi nie spoglądałaby z półki. Choć opowiedzenie o absurdach doby PRL-u, kolejkach w wiecznie pustych sklepach czy ruchu opozycyjnym wobec władzy komuś, kto żyje w innym kraju a na dodatek – kompletnie różnej epoce – wydaje się zadaniem karkołomnym, Marzena Sowa zrobiła to z humorem, pomysłem, a co za tym idzie – z ogromnym powodzeniem. Francuskie dzieci pokochały Marzi i perypetie jej rodziny mieszkającej w Stalowej Woli, a ich wyobraźni pomógł w ogromnym stopniu rysownik i autor komiksów Sylvain Savoia. Nie było możliwości, zwłaszcza po sukcesie wersji francuskiej, aby swoich tomów o perypetiach Marzi nie dostały także dzieci w Polsce (komiks doczekał się także przekładu na hiszpański i angielski).

Muszę przyznać, że ciężko było mi rozstać się z kupionym na prezent komiksem – odnalazłam w nim bowiem także swoje dzieciństwo. Moje pokolenie pamięta przecież, lepiej lub gorzej, smak pomarańczy „spod lady”, czekolady „z zagranicy”, emocje w trakcie seansów bajek „z kliszy” czy sprzęty domowe „made in ZSRR”, identyczne w każdej kuchni… Wreszcie, niektórzy z nas pamiętają wyprawy po papier toaletowy i kupowanie go w ilościach hurtowych, co w obecnej dobie wywołuje dodatkowy uśmiech na twarzy. Oczywiście, zakładając, że nie będziecie czytać wyłącznie dla własnej przyjemności (choć tę opcję także polecam!), należy mieć świadomość, iż niektóre kwestie będziecie musieli wytłumaczyć młodszym czytelnikom. Jednak zdecydowanie warto – z pewnością będzie to sympatyczna i wartościowa lekcja historii.

Dorota Mościbrodzka – Dział Informacji i Promocji