Słowo „wiedźmin” przez tysiąclecia nic nie znaczyło do czasu, aż Andrzej Sapkowski napisał książkę fantasy o łowcy potworów i nadał jej tytuł „Ostatnie życzenie”.
Lektura opowiada o losach kultowej dziś postaci Geralta z Rivii w krótkiej historyjce „Głos rozsądku” przeplatanej dłuższymi i stanowiącymi część główną całej książki niesamowitymi opowieściami. Historie te mimo, że na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego oprócz głównego bohatera są spójne i stanowią całość dzięki myśli przewodniej zawartej w „Głosie rozsądku”. Wszystko co nie zostało zawarte w centralnej części dopowiadane jest w opowiadaniach. Poszczególna część „Głosu rozsądku” jest jednocześnie zakończeniem jednej historii i prologiem kolejnej. Trzeba przyznać, że Sapkowski sprytnie wykorzystuje taką budowę powieści do zwiększenia napięcia oraz wzbudzenia ciekawości w czytelniku. Wystarczy, że wiedźmin zostanie nazwany jakimś nieznanym tytułem lub ktoś zada mu pytane które mogłoby zainteresować czytelnika, od razu tłumaczone to jest w nowym, świetnie napisanym opowiadaniu. Najważniejszą część stanowią jednak niezależne historie wiedźmina, więc to na nich będę się skupiać. Te są napisane rewelacyjnie, wzbudzają ciekawość oraz czasem budzą grozę. Jednak to co jest w nich najlepsze to ludzkie sytuacje każdego z przedstawionych bohaterów pobocznych. Tak, mimo, że jest to książka o czarodziejach, potworach, mutantach i innych mistycznych stworzeniach, a sam główny bohater nie jest w pełni człowiekiem, nie brakuje tu znanych nam ludzkich problemów. Na przykład pod postacią elfów w opowiadaniu „Kraniec świata” są osoby chcące odzyskać swoje ziemie zabrane im przez ludzi, król ubolewa nad chorą córką, a w między czasie Gerald obija się o polityczny spisek. Wszystko w typowej dla książek fantasy oprawie. Dzięki temu każda postać daje się lubić, współczujemy jej podczas tragedii, cieszymy się z nią w chwilach radości. Jednak nie chcę, aby zrozumiano mnie źle. To nie jest książka o filozoficznych przemyśleniach, a naprawdę dobry kawał opowieści fantasy w naszym typowo słowiańskim klimacie. Jest to kolejna zaleta książki. Można przy niej odpocząć od zachodnich ogrów, orków i hobbitów. Zamiast tego dostajemy strzygi, wampiry, kikimory i inne stworzenia znane ze słowiańskich wierzeń. Trochę żal mi zachodniego odbiorcy, który może nie zrozumieć wszystkich przekazów. Każde opowiadanie dostarcza nam inną fascynującą historię, które czasem różnią się nawet budową. W ten sposób większość rozdziału „Mniejsze zło” złożone jest w dwóch innych wersji wydarzeń, które opowiadają nam osoby wrogo do siebie nastawione. Całą książkę czyta się naprawdę lekko. Historie opowiadane nam przez autora potrafią naprawdę rozbawić dzięki naprawdę komicznym postaciom, dialogom między bohaterami, gdzie panuje tak lubiany przez nas czarny humor, ale i w dużej mierze zawdzięcza to naprawdę niesamowitym sytuacjom ukazanym w utworze. Co powiecie na opowieść, gdzie bohaterka zostaje wygnana, trafia do lasu, wyniesiona przez myśliwego, bo lustro przepowiedziało, że przyniesie zgubę. Tam trafia na bandę siedmiu krasnali lub jak kto woli, gnomów. Brzmi znajomo? Jest to oczywiście nawiązanie do baśni o królewnie śnieżce które zostało przerobione na potrzeby brutalniejszego świata wiedźmina. Kolejną zaletą jest naprawdę niesamowity protagonista. Osoba dająca się lubić pod każdym względem mimo, że trudni się niezbyt chwalebnym zawodem zabójcy potworów. Większość osób wywnioskowałaby, że w związku z tym musiał być on silnym pozbawionym zasad draniem. Nic bardziej mylnego, Geralt jest osobą honoru. Zawsze dotrzymuje przyrzeczonej obietnicy nawet jeżeli ktoś próbuje go przekupić w zamian za niewykonanie zadania. Nie przechodzi obojętnie obok kogoś w potrzebie pomimo, że zakazuje mu tego jego kodeks. Przyjmuje wyzwanie na pojedynek pomimo, że reguły są niesprawiedliwe. Postanowił sobie nigdy nie zabijać ludzi dla pieniędzy nawet dla wielkiego bogactwa. Staje w obronie kobiet. To dowodzi jedynie jego szlachetnego zachowania. Bohater daje się lubić od pierwszej strony powieści i taki pozostaje do jej końca. Jedyne co nie podobało mi się w tej książce to czasami zbyt duża różnica w dynamice opowieści. Na początku rozdziału „Kwestia ceny” nie dzieje się nic nadzwyczajnego, królowa Calanthe wtajemnicza Geralta w zadanie które ma wykonać, w tle panuje gwarna atmosfera z powodu przyjęcia, które się odbywa. Większość rozdziału zajmują opisy przybyłych gości oraz dialogi między nimi. Jest to szok dla czytelnika zwłaszcza, że jest po rozdziale pełnym akcji, ale pod koniec spokój zostaje przerwany, akcja bardzo szybko przyspiesza i czytelnik, który nie czyta zbyt uważnie książki może mieć problemy ze zrozumieniem ogólnego sensu opowieści. Jest to jednak drobna rysa na nieskazitelnym diamencie jakim jest całe doznanie po przeczytaniu książki Sapkowskiego.
Naprawdę polecam książkę „Ostatnie życzenie” nie tylko fanom gatunku fantasy, ale wszystkim którzy lubią naprawdę perfekcyjnie napisane opowieści oraz wszystkim fanom naszej słowiańskiej kultury. Jestem pewien, że nie zawiedziecie się na niej.
DKK – Dąbrowica
Gmina Biłgoraj, woj. Lublin
Kamil Mazurek, 16 lat